czwartek, 21 sierpnia 2014

powrót czwarty

Wracasz do domu , zapłakana i dygocząca z zimna. Nienawidzisz niskich temperatur. Pomimo późnej pory twoim oczom ukazuje się Matt . Zaskoczył cię. 
-Przecież mówiłem Ci tyle razy ,abyś nie wychodziła w nocy. Jagoda jest naprawdę mroźno . Znów płakałaś . – stwierdza i otula cię kocem
-Przestań traktować mnie jak dziecko. Mam dwadzieścia sześć lat i wiem co robię. – odburkujesz
-Nie lubisz nocy, a właśnie wtedy wychodzisz. – mówi kręcąc głową
-Nie lubię zimna ,a przeprowadziłam się tutaj. – odpowiadasz ze złością
Nie odpowiada. Teraz to ty popełniłaś błąd. Nie powinnaś była tego mówić, lecz brniesz w to dalej.
-Jestem tutaj dla ciebie. Pomimo tego ,że nie lubię Rosji. Nienawidzę zimna, ale tu jestem. Zrezygnowałam ze swojego dotychczasowego życia dla nas. Jesteśmy małżeństwem ,a ty nawet nie potrafisz ze mną porozmawiać. A ja cierpię , Matt. – mówisz ,wycierając łzy spływające po twoich policzkach
-Staram się być silny ,Jagódko. Bo przecież ktoś musi , prawda? Nie zapomniałem o naszym dziecku . Tylko udaję ,że wszystko jest ok. Robię to dla Ciebie, bo chcę ,abyś miała choć namiastkę naszego dawnego, szczęśliwego życia. Wiem ,że cierpisz. A ja nie potrafię sobie z tym poradzić. Gdybym został wtedy w domu , wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej. Mielibyśmy tego maluszka.- siatkarz trzyma twoją dłoń i patrzy głęboko w oczy
-Masz rację. Gdybyś był , bylibyśmy w trójkę.- wyrywasz dłoń z jego uścisku ,a w oczach Matta zauważasz kilka łez
Ranisz go. Oskarżasz. Ale to przecież zupełnie normalne ,prawda?
 
Zostały nam jeszcze dwa powroty. Przepraszam za tak ogromne opóźnienie ,ale wtorkowy koncert i przeziębienie troszkę wybiły mnie z tego rytmu.
 
Jeśli któraś z Was chciałaby być ze mną podczas ostatniej historii- zapraszam na http://przygasajac.blogspot.com/ . W zakładce przygasający pojawili się bohaterowie. Już jutro umieszczę tam prolog.
buziaki
Wasza lukrecja.
 

środa, 13 sierpnia 2014

powrót trzeci

Płaczesz. Tęsknisz. Nie potrafisz zrozumieć , jak łatwo pogodził się ze stratą tego maleństwa. Przecież tego nie da się zapomnieć. Wasza rodzina wreszcie byłaby pełna. Marzyliście o dziecku. Oboje. I chyba dlatego nie możesz zrozumieć jego postępowania. Dzisiejszy wieczór spędzasz na parapecie. Od ostatniej kłótni minął tydzień. Nie zamieniliście ani słowa. To już nawet przestało cię dziwić.
-Wróciłem. – słyszysz jego głos
Nie obdarzasz go uśmiechem. Nawet nie spoglądasz w jego kierunku ,bo chyba nie potrafisz.
-Dlaczego nie przyszłaś na mecz? – pyta ,a następnie siada obok ciebie
Wzruszasz ramionami ,bo co mogłabyś mu powiedzieć?
-Jagoda , musisz znowu to robić?- unosi brwi w oczekiwaniu na twą odpowiedź
-Pamiętać? Tak, muszę o nim pamiętać. Nie potrafię zapomnieć. Nie jestem Tobą. – wymijasz go i wychodzisz

 
 
Uciekasz od niego ,bo cierpicie będąc razem. Nie
zważasz na późną porę i udajesz się na długi spacer.
 Siadasz na waszej ławce. Przymykasz oczy i myślisz.
 Jak potoczyłoby się wasze życie ,gdyby pojawiła się
 w nim ta mała istotka? Czy bylibyście szczęśliwi?  Z
pewnością ,bo przecież marzyliście o tym maluszku.
Nie potrafisz zapomnieć o tej stracie ,a Matt
zapomina. Błyskawicznie. Ale to przecież zupełnie
normalne, prawda?
 
 
Zostawiam Was z najkrótszym powrotem. Kolejny pojawi się już w niedzielę. Muszę zwiększyć częstotliwość dodawania rozdziałów, gdyż z początkiem września wycofuję się z tego blogowego świata. Dziękuję za to ,że jesteście pomimo tak beznadziejnych historii ,które tworzę .
Wasza lukrecja.
 

 

sobota, 9 sierpnia 2014

powrót drugi

Planujesz spędzić kolejną bezsenną noc na balkonie. Siadasz na tych zimnych ,znienawidzonych przez ciebie płytkach i pozwalasz na to, aby z twoich oczu popłynęły łzy. Dziwisz się ,gdy nagle cię obejmuje. Bo przecież nie robił tego tak dawno.
-Nie powinnaś tutaj być. Jest zimno, chyba nie chcesz się przeziębić. – w jego głosie wyczuwasz odrobinę troski
-Lubię tutaj być . – zagryzasz wargę
-Nie możesz teraz zachorować. Dostawa twojej ulubionej herbaty na przeziębienie będzie dopiero za dwa dni.- spoglądasz na niego i uśmiechasz się delikatnie
 -Dlaczego o tym nie rozmawiamy ? – pytasz i już wiesz, że zaraz wybuchnie kolejna kłótnia
Wiesz, że powiecie kilka zbytecznych słów. Zranicie się jeszcze bardziej. Będziecie milczeć. Oddalicie się. Stop. Przecież  nie można się już mocniej oddalić, prawda?
-Nie mamy o czym rozmawiać. – mówi i już po chwili zostawia cię na balkonie zupełnie samą
A ty masz tego dość. Opuszczasz balkon i idziesz za nim. Łapiesz go za łokieć , a on odwraca się ku tobie.
-Jak to nie mamy o czym ? Czy ono w ogóle coś dla ciebie znaczyło? – podnosisz głos i dławisz się łzami
-Nie możemy tego rozpamiętywać. To przeszłość . – mówi przyciągając cię do siebie
-Jak mam o tym zapomnieć? Zachowujesz się jakby to było całkiem normalne, bo przecież według ciebie tracenie dziecka jest czymś zupełnie normalnym. – wykrzykujesz i wyrywasz się z jego uścisku
-Jagoda przestań. – wzdycha
I przestajesz. Zamykasz się w sypialni. Kolejną noc spędzasz samotnie. Twoja poduszka po raz kolejny jest mokra od łez. Twoje serce po raz kolejny krwawi. Ale to przecież zupełnie normalne, prawda?
 
Bo ja doskonale wiem ,że to jest beznadziejne. Dziękuję ,że kilka z Was postanowiło zostać częścią tej historii.
został nam miesiąc

piątek, 1 sierpnia 2014

powrót pierwszy


Cierpisz. Straciłaś kogoś ,kto nawet nie pojawił się na tym świecie. Był blisko ciebie. Czułaś każdy jego ruch. A teraz tak nagle ta maleńka istotka została ci odebrana. Nie potrafisz się z tym pogodzić. Obwiniasz nie tylko siebie, ale również jego.  Dlaczego? Być może dlatego ,że gdyby był wtedy w domu wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej. Teraz zostałaś sama , pomimo tego ,że masz jego. Miałaś . Bo pogubiliście się, oddaliliście od siebie. I choć ta tragedia powinna was do siebie zbliżyć to wcale tego nie zrobiła. Ty spędzasz całe dnie ,siedząc na swoim ukochanym parapecie. W dłoniach trzymasz kubek z twoją ulubioną herbatą i rozmyślasz. Czasem zdarza się, że przenosisz się na balkon. Chyba robisz to dlatego ,aby wspominać jeszcze bardziej. Bo chciałabyś ,aby przyszedł i powiedział, że masz natychmiast wracać do łóżka ,bo się przeziębisz. Zamieniasz parapet na balkon coraz częściej, bo tęsknisz coraz mocniej. Tęsknisz za osobą ,która jest przecież  tak blisko.
 
Zostawiam Wam coś beznadziejnego.
Wiki- to Ty namówiłaś ,a właściwie rozkazałaś mi zacząć publikować tę historię. Dziękuję za to ,że słuchasz mojego marudzenia. Możesz nazwać tę historię Twoją ,bo miałaś ogromny wkład w jej tworzenie.